– Trochę w czyś przypomina ten mamut… ogrodowe krasnale, lub dinozaury w parkach jurajskich – zastanawiał się jeden z uczestników piątkowego spotkania z Januszem Palikotem (odbyło się ono niedaleko pomnika mamuta-red.). – Może dlatego, że został wykonany z jakiegoś tworzywa sztucznego. Wygląda nieźle. Jednak może kamień byłby bardziej odpowiedni.

Skąd pomysł na taki pomnik? Jakiś czas temu na szczątki mamuta, czyli m.in. trzy fragmenty ciosu tego kopalnego zwierzęcia natrafił operator koparki. Pracował on przy rozbudowie hotelu „Artis”(przy ul. Lubelskiej).

Kości leżały w ziemi co najmniej kilkanaście tysięcy lat i prawdopodobnie przywlókł je do dzisiejszego hotelu… lodowiec. Odkryto je na głębokości ok. 4 metrów. Wszystkie były w niezłym stanie.

Szczątki zostały zbadane przez archeologów i „zabezpieczone”. Zrobiły wrażenie na właścicielach hotelu „Artis”.

Dlatego obok tego obiektu postawiono ten wielki, kilkumetrowy pomnik. Teraz o sympatycznym, zamojskim mamucie (dzieci wołają na niego „mamutek Lutek”) nikt nie zapomni.