„Współczuję Wmść udrękom, ale i mnie jest bardzo niemiło, że un chłop gruby śpi na jednej ze mną poduszce” – pisała w jednym z listów Marysieńka do swojego kochanka, Jana Sobieskiego.
Choroba weneryczna i żarliwy kochanek
„Miała zaledwie 17 lat, gdy została wydana za opoja, kobieciarza i syfilityka, jakim był o 15 lat od niej straszy, trzeci ordynat, Jan „Sobiepan Zamoyski” – pisze znakomity historyk, Adam Andrzej Witusik w książce „O Zamoyskich, Zamościu i Akademii Zamojskiej”.
Maria Kazimiera była córką Henryka margrabiego de la Grande d’Arquien. Urodziła się w 1641 r. Do Polski przybyła wraz z dworem Ludwiki Marii Gonzagi. Czy „Sobiepan” był dla niej najlepszym wówczas wyborem? Trudno powiedzieć. Znano go jako bogatego, potężnego magnata.
Krzysztof Opaliński pisał o nim, że „lubo na wzroście upośledzony, ale jurny, jako to karłowie bywają”. Ordynat słynął także z tego, że utrzymywał tzw. wesoły fraucymer. Pracowały tam cztery ladacznice: Baśka z Turobina, Zośka z Zamościa, Maryna z Krzeszowa i niejaka Ewka ze Zwierzyńca, które zaspokajały „nieposkromione chucie magnata…
„Sobiepan” ożenił się z Marysierńką 3 marca 1658 r. Wesele odbywało się na zamku królewskim w Warszawie, pod bezpośrednim patronatem pary królewskiej. 30 marca Maria Kazimiera uroczyście wjechała do Zamościa. Przebywała w tym mieście aż do 1665 r. Musiała zmierzyć się z hulaszczymi upodobaniami męża.
„Pan na Zamościu po pierwszych uniesieniach miłosnych i zarażeniu Marysieńki chorobą weneryczną, zaczął ją zaniedbywać i lekceważyć” – stwierdza w swojej książce Witusik.
Co było robić? Marysieńka znalazła sobie pocieszyciela. Wiosną 1659 r. zawarła bliższą znajomość z Janem Sobieskim. Początkowo dość niewinny romans przemienił się w żarliwą miłość. Listy pary kochanków są arcydziełami staropolskiej prozy epistolarnej. Sobieski okazał się znakomitym prozaikiem, a jego miłosne wyznania także dzisiaj mogą wzruszać.
Fujara kontra Jutrzenka i Proch
Korespondencja toczy się wśród burzliwych wydarzeń współczesnego życia politycznego i podczas licznych wojen. Kochankowie rozpisywali się także na temat swoich uczuć i ludzi z ich otoczenia. Mężczyzna wznosił się wręcz na literackie wyżyny.
„Nie ma nic ciekawszego dla badań stylistycznych, niż porównanie listów, jakie Sobieski pisał do Marysieńki” – zachwycał się Tadeusz Boy–Żeleński „Zazwyczaj w listach styl jego nosi znamiona epoki: ciężki, z łacińska zawijany, odświętny i makaroniczny. Do niej jakby inny człowiek pisał”
Także listy Marysieńki z „zamojskiego” okresu odzwierciedlają odcienie i barwy tej żarliwej, skrywanej miłości. Tkliwe porównania, poezja, tęsknota czy komplementy są na porządku dziennym. Nie brakuje też złośliwości. Kochankowie stworzyli własny kod. Marysieńka nazywana jest zwykle Jutrzenką, Esencją lub Różą, a Sobieski w listach występuje jako Jesień, Proch czy Celedon. Ich pisma nazywane są owocami. Nie wszystko jest jednak tak poetyczne. „Sobiepan” nazywany jest m.in. Fujarą, Koniem, Makrelą i Fontanną, jego siostra Gryzelda Wiśniowiecka to Basetla lub Brytfanna.
„Z Fujarą i Brytfanną siadam do stołu i widuję się tylko wtedy, kiedy nie można inaczej” – pisała Marysieńka w liście do kochanka. „Fujara się na mnie z tego powodu gniewa, ale choćby miał się gniewać jeszcze bardziej, to i tak będę się starała ich widywać jak najrzadziej (…)
W innym liście pisała: „Pieczętuj WMść lepiej swoje listy, bo te, które mi oddano każdy może otworzyć. Przyda się Wmści lak, dzielę się więc z Wmścią ostatnią pałeczka dobrego laku. Jest czerwony, pieczętuj nim WMść listy bardziej poufałe (…). Żegnaj WMść. Mówię Wmści dobranoc”.
Całuję śliczności i wdzięczności…
W kwietniu 1665 r. pożegnał się z tym światem Jan „Sobiepan” Zamoyski. Zmarł we wtorek po Wielkanocy.
Jak pisze historyk Andrzej Kędziora po mieście rozeszła się pogłoska o jego otruciu „exenterowało go czterech doktorów, którzy znaleźli serce w połowie i wątrobę po części zgniłą”. To m.in. wynik hulaszczego trybu życia i choroby wenerycznej. Trójka jego dzieci zmarła, dlatego to na tym nietypowym ordynacie wygasła główna linia Zamoyskich. Marysieńka była… wolna.
Już pięć tygodni po śmierci Zamoyskiego zawarła ślub z Janem Sobieskim. Odbył się w zamkowej kaplicy w Warszawie. Tak przypieczętowana została gorąca, zakazana miłość kochanków. Efekty były zadziwiające.
Dzięki stronnictwu profrancuskiemu Marysieńka przyczyniła się do wyniesienia Sobieskiego na tron. Potem, będąc już królową, wywierała wielki wpływ na wewnętrzną i zagraniczną politykę kraju. Po zatargu z Ludwikiem XIV udzielił poparcia stronnictwu austriackiemu.
Skutkiem takiej decyzji była pomoc udzielona przez wojska Rzeczypospolitej w bitwie pod Wiedniem. Tureckie siły zostały tam rozgromione przez koalicję państw dowodzoną przez Jana III Sobieskiego (był nie tylko czułym kochankiem, ale też znakomitym królem, żołnierzem i dowódcą). Ich miłość nie osłabła.
„Wszystkie duszy, życia i myśli pociechy, najśliczniejsza, najwdzięczniejsza i najukochańsza Marysieńko, jedyny serca mego panie” – tak 1 sierpnia 1675 r. rozpoczął list do żony Jan Sobieski.
A tak kończy inny, z 1683 r. „Całuję zatem wszystkie śliczności i wdzięczności jedynego serca mego ze wszystkiej duszy i serca”
Po śmierci męża królowa Marysieńka wyjechała wraz z synami do Rzymu. Zmarła w 1716 r.
we francuskim Blois.