Ich kierowcy muszą nieźle kombinować, żeby ruszyć. Piesi też mają kłopoty.
– Okno mojego zakładu wychodzi akurat na ważny w tym mieście zakręt – mówi Kazimierz Baca, właściciel zakładu szewskiego w Szczebrzeszynie. – To droga z Zamościa do Zwierzyńca i Biłgoraja. Tam w rozjeżdżonym błocie pośniegowym zakopał się TIR. Przez jakiś czas blokował przejazd. Piaskarek i pługów za to nie było. To nie w porządku.
Kazimierz Baca mieszka w Zamościu, ale codziennie dojeżdża do Szczebrzeszyna. Ma własny samochód, ale dziś wybrał się w podróż busem.
– Na drodze było bardzo niebezpiecznie – podkreśla.
– Zostawiłam auto w garażu, bo mam łyse opony – dodała 30-letnia Anna z Zamościa. – Ale ledwo dotarłam do pracy. Chodniki są śliskie. Niektórzy właściciele domów natychmiast zabrali się za odśnieżanie chodników. Ale służb miejskich i piaskarek nie widać. A to jest zaledwie początek zimy!
Ulice Zamościa były dzisiaj mniej ruchliwe niż zwykle. Samochody jeżdżą powoli i ostrożnie. Wielu mieszkańców miasta przesiadło się do autobusów.
– Mieliśmy niewielkie opóźnienia, ale obyło się bez większych trudności czy stłuczek – mówi Krzysztof Litwin, prezes MZK w Zamościu.
– Jeździ się ciężko – dodaje Wiesław Fik, prezes zamojskiego PKS. – Sam przyjechałem z Grabowca do Zamościa i było źle. Śnieg jest mokry i ubity. Pługów i piaskarek na trasie nie widziałem. Jednak nasze autobusy kursują normalnie. Nie mam wiadomości o tym, że jakaś trasa na Zamojszczyźnie nie jest przejezdna.
Kłopoty jednak są. Na krajowej „17” w okolicy miejscowości Łabunie Reforma oraz w okolicach granicy powiatu zamojskiego i tomaszowskiego tiry stawały na drodze, bo nie mogły np. wjechać na wzniesienia.
– Nie działo się to w wyniku np. wypadku – podkreśla Joanna Kopeć, rzecznik zamojskich policjantów. – W sumie zanotowaliśmy tylko trzy kolizje.
Zamojscy drogowcy zapewniają, że w tym roku zima ich nie zaskoczyła.
– Bardzo nie lubię tego stwierdzenia – mówi Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich. – Robimy co się da. Rano sytuacja była fatalna. Mieliśmy porządne zawieje i zamiecie. Na drogi zaraz ruszył nasz sprzęt. Pomogła sól, która poprawiła warunki. Co będzie dalej? Zobaczymy.
Mieszkańcy Zamościa trzymają kciuki za drogowców.
– Nikomu nie jest łatwo – mówi Andrzej Gwiazdowski. – Zostawiłem auto na podwórku i… odcięło go od świata. Na całej posesji zrobiły się zaspy. Musiałem je przekopywać.